Do większości dyniowych przepisów używa się jednak dyni w formie puree. Takie puree można zrobić na dwa sposoby: dynię trzeba upiec lub ugotować. Oba sposoby wymagają dużo czasu, ale na szczęście nie trzeba stać nad garnkiem i pilnować. Ugotowanie polega na wrzuceniu kawałków dyni do gara, zalaniu wodą i gotowaniu do miękkości. Od czasu do czasu trzeba tę wodę uzupełnić, ale płyn można wykorzystać potem do innych przepisów. Pieczenie jednak mi bardziej opowiada, sposób wzięłam od Doroty z Moich Wypieków i trzeba przyznać, że ten w ogóle uwagi nie wymaga. Kroimy dynię na kawałki, układamy w naczyniu żaroodpornym i pieczemy przez 90 minut w 180 stopniach. Robiłam w ten sposób zarówno młodą, niewielką dynię jak i olbrzymią 5,5 kg, po 90 minutach obie były idealnie mięciutkie. Tylko jedna rzecz: młodą można wrzucić do piekarnika ze skórką, bo jest na tyle cienka, że potem schodzi tak łatwo jak z ziemniaka. Duże dynie mają skórę wybitnie grubą, wręcz łupinę i lepiej ją zdjąć przed pieczeniem. Po wyjęciu z piekarnika jest tak samo twarda jak przed, i nie ułatwia to obrania warzywa. Taką obraną dynię wystarczy zmiksować blenderem na papkę i mamy gotowe puree do przepisów.
Najbanalniejszy chleb dyniowy:
- ok 350g puree z dyni
- 5 dag świeżych drożdży
- 1/2 szklanki mleka
- 1 płaska łyżeczka soli
- 0,5 kg mąki + do podsypywania
- białko
- pestki z dyni (oczywiście wyłuskane;)
Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy sól, drugą łyżkę cukru i dynię. Mieszamy i dodajemy wyrośnięty rozczyn. Wygniatamy, aż ciasto przestanie kleić się do rąk. Jeśli jest za lepkie, podsypujemy mąką. Odkładamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na 30 minut.
Po tym czasie dodajemy pestki z dyni i jeszcze raz wygniatamy. Ciasta wystarczy na dwa bochenki, ale ja zrobiłam jeden + 2 bułeczki gigant z serem + 8 mniejszych. Ułożone na blachach ciasto zostawiamy na kolejną godzinę w ciepełku, aż się ładnie napuszy. Na koniec smarujemy białkiem, posypujemy jeszcze pestkami i wrzucamy do piekarnika. Pieczemy 20 minut w 200 stopniach i kolejne 20 minut w 180.
Hint! Jak ktoś za bardzo czasu danego dnia nie ma, to ciasto także świetnie wyrasta w lodówce. Wczoraj zrobiłam tylko bułeczki z serem na kolację, a dzisiaj rano upiekłam całą resztę. Na szczęście przez noc ciasto nie uciekło z miski, ale niewiele mu brakowało :)
Bułeczki z serem + rzodkiewką - mniam!
Cały wypiek jest dość blady, ale w środku ma ładny żółty odcień od dyni. Niestety sam smak dyni nie jest wyczuwalny, choć z drugiej strony jak ktoś chce przemycić warzywnemu niejadkowi warzywa do diety, to to jest całkiem skuteczny sposób, ale nie mam pojęcia jak to wygląda z punku widzenia wartości odżywczych ;) Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz