Pilnuj swojej własnej macicy!

Siedzę i płaczę ze złości, frustracji, strachu i bezsilności.
Płaczę przez polityków, którzy uznają tylko jedną prawdę - objawioną przez prezesa kurdupla.
Płaczę przez wszelkich hierarchów kościelnych, którzy są zdolni do naprawdę wielkich poświęceń - o ile tych poświęceń będzie dokonywała kobieta.
Płaczę przez te wszystkie kobiety, które w wyborach poszły i zagłosowały właśnie na tę jedną partię, która najgłośniej wrzeszczy, że kobieta powinna się cofnąć do średniowiecza i tam pozostać.
W końcu płaczę przez te wszystkie kobiety, które stwierdziły, że ich głos się nie liczy, więc olały wybory i zostały w domu.



I serio mam dość. Mam ochotę wyjść i zacząć krzyczeć. Mam ochotę wziąć każdego z tych idiotów powyżej, wsadzić do jednego pokoju i pokazywać im po kolei:
- zdjęcia dzieci, które urodziły się z tak ciężkimi wadami, że nie miały szans na przeżycie - bez mózgu, bez wykształconych organów, ze zdeformowanymi ciałami - bo ktoś uznał, że ma prawo zmusić je i ich matki do cierpienia i odmówił im aborcji;
- zdjęcia dzieci, które matki zabiły i porzuciły na śmietnikach, bo nie mogły znieść ich widoku, bo za bardzo przypominał traumatyczny gwałt: najpierw fizyczny, a potem psychiczny zgotowany przez policję i całe otoczenie, bo pewnie sama się o to prosiła,
- zdjęcia kilkunastoletnich dziewczynek, które są w ciąży ponieważ zgwałcił je ksiądz, sąsiad, krewny, a że je zastraszył, to bały się przyznać, aż było za późno,
- wreszcie zdjęcia kobiet: zgwałconych, pobitych, tych, które w wyniku porodu zmarły, a także tych złamanych psychiczne, które choć mocno pragnęły dziecka, nie zdecydują się na kolejną ciążę, z powodu traumy nabytej w momencie, gdy ich wyczekany maluszek umierał podłączony do kroplówki dawkującej coraz większe ilości morfiny.

Jesteście żałośni! Krzyczycie o krzywdzie, jaka dzieje się nienarodzonemu "dziecku", ale macie głęboko w dupie krzywdę, jaką robicie jego matce - żyjącej kobiecie. Nie znacie jej historii. Nic nie wiecie na temat jej stanu psychicznego. Jakim prawem więc chcecie nią rządzić? Jakim prawem hierarchowie kościelni mówią o ochronie życia dzieci, kiedy jednocześnie sami chronią swoje spasłe tyłki przed oskarżeniami o pedofilię. Jakim prawem mężczyzna, który ma zdrowe dzieci, wtrąca się do decyzji małżeństwa, która jest najtrudniejsza w ich życiu? Jakim prawem mężczyzna, który nigdy nie urodzi, chce mówić kobiecie, co powinna zrobić? Jakim prawem stara panna i stary kawaler wypowiadają się na temat wartości rodzinnych, kiedy sami żadnych nie posiadają? Jak umrę w czasie porodu, to po śmierci pójdę do nieba? W dupie mam wasze niebo! Wolę przeżyć moje życie, w wybrany przeze mnie sposób. A jeśli zdecyduję się na dzieci, to chcę, żeby miały matkę przy sobie, jak najdłużej to możliwe, tak żeby matka mogła im przekazać wszystkie najważniejsze wartości, a nie obce osoby. Nie chcecie antykoncepcji, aborcji i in vitro? Nikt was nie zmusza. Ale nie podejmujcie decyzji za mnie, bo nie po to Bóg mi dał wolną wolę, żebym ją teraz oddawała bez walki. A możecie mi wierzyć, ja walczę tak długo, aż będzie po mojemu!


1 komentarz:

  1. Konsultacje z psychologami? Zero
    Edukacja seksualna w szkołach? Po co, skoro w liceach są już po 2 godziny religii
    No i co z pomocą w przypadku gdy dziecko urodzi się z niedowładem czterech kończyn a do tego upośledzone umysłowo? Nie wątpię, że niektóre matki kochać będą takie dzieci, tą świadomość, że ich dziecko nigdy nie powie im "mamo kocham cię", nie pogra w piłkę, tylko będzie gnić w łóżku, bo stara kobieta nie będzie miała siły się nim zająć gdy urośnie, a zasiłek pielęgnacyjny to ile? 200zł? I to tylko gdy dochody są chyba niższe niż minimalna krajowa... Patologia.

    OdpowiedzUsuń