Są dosłownie wszędzie. Zerkają z targowego stoiska, mrugają z półki w markecie i puszą się z koszyka w osiedlowym sklepie. Z dyniowatych najczęściej wykorzystuję cukinię i kabaczka, które moja rodzina uprawia w ilościach (i wielkościach) masowych. Ale dynia tak kusiła i kusiła, że w końcu namówiła. Z dynią jak z arbuzem - nie da się kupić tak całkiem malutkiej. Mi się udało trafić 2 kg, co oznacza że na jednym przepisie się nie skończy. Na początek przepis w stylu bananowca, ale zamiast bananów jest świeża dynia, pestki z dyni i orzechy włoskie. Z delikatną nutą imbiru, lekko szczypiącą w język. Wykorzystałam do niego surową dynię, którą utarłam na drobnej tarce. To dopiero jest wyzwanie, szczególnie gdy dynia co chwila wyślizguje się z ręki. Ciasto ma formę zakalcowatego, ale nie jest zakalcem (tak jak brownie). Jest wyjątkowo mokre i lepkie, ale to z powodu ilości i formy użytej dyni.
Dyniowiec z imbirem i orzechami:
- 250 g surowej dyni startej na drobnej tarce
- 3 łyżki płynnego miodu
- 175 g masła
- 1 jajko
- 100 g cukru (ja użyłam mieszanki pół na pół brązowy i biały)
- 2 łyżeczki sproszkowanego imbiru
- 350 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki soli
- orzechy i pestki z dyni - niekoniecznie - ilość wg upodobań
Masło rozpuścić i ostudzić. jajko ubijamy z cukrem na gładko, dodajemy do niego masło i miód i jeszcze raz miksujemy. Osobno mieszamy suche składniki i przesiewamy je do mokrych. Na koniec wrzucamy startą dynię, pokrojone orzechy i pestki z dyni (zostawiamy ze dwie łyżki pestek do posypania wierzchu). Znowu dokładnie mieszamy. Keksówkę wykładamy papierem do pieczenia i wykładamy na nią ciasto. Na wierzch wysypujemy pestki z dyni. Ja dodatkowo polałam je łyżką miodu.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Ciasto pieczemy 45 minut, a po wyłączeniu piekarnika zostawiamy jeszcze kilka minut, żeby w nim ostygło i nie opadło.
Zdjęcia dziś niestety kiepskiej jakości, mój aparat w jesiennym świetle w ogóle sobie nie radzi i nawet próby poprawienia ich widoczności niewiele pomogły.
Pyszny zarówno bez dodatków jak i z masełkiem i miodem :) Smacznego!
Pychota, schrupałabym zwłaszcza na ciepło, po wyjęciu z piekarnika :).
OdpowiedzUsuńPo wyjęciu z piekarnika trudno było się dobrać, bo skórka na wierzchu była tak chrupiąca, a dodatkową przeszkodę stanowiły pestki :)
OdpowiedzUsuń