Na dobry początek

Wbrew temu co można sądzić po tytule nie będzie to blog o treściach feministycznych, może nawet wręcz odwrotnie! Dlaczego więc feministka? Ponoć nią jestem, w każdym razie moje przyjaciółki uważają, że mój charakter odpowiada wzorcowej feministce. Skoro od kuchni, to może coś z gotowaniem? I tu jest bliżej, bo faktycznie trochę o gotowaniu (lub pieczeniu) tu będzie. Ale ponieważ blogów kulinarnych jest od groma i jeszcze trochę, to będzie tu też o moich innych hobby. Czyli pojawi się też trochę o hafcie i szydełkowaniu, trochę o uprawie roślinek i pewnie o wszystkim co akurat mi wpadnie do głowy. Z czasem może nawet uda mi się ten chaos uporządkować, ale na początku może być różnie.

Żeby jeszcze parę rzeczy wyjaśnić:
  • nie jestem perfekcyjną panią domu, czasem w moim wykonaniu sprzątanie w wersji zoptymalizowanej = omieść pomieszczenie wzrokiem,
  • jeszcze do niedawna byłam pewna że esencja waniliowa i olejek/aromat waniliowy to jedno i to samo, choć teraz wiem, że to dwie różne rzeczy, jakoś niespecjalnie używam tej pierwszej,
  • gotuję lub piekę kiedy mam czas lub kryzys - ze względu na pracę czasu mam mniej, ale kryzysy wciąż się zdarzają, więc materiał powinien być,
  • uwielbiam przyprawy i mieszanki przypraw - jak ktoś lubi wszystko robić od zera, to niestety to co tu się czasem znajdzie, może być uznane za herezję,
  • rzadko kiedy moje gotowanie powoduje zamknięcie się w kuchni na cały dzień, preferuję dania, które można przygotować szybko, z użyciem jak najmniejszej liczby garnków,
  • większość przepisów to efekt mojego kombinowania + wskazówek, które od kogoś dostałam, czytam też różne blogi kulinarne i prawdopodobnie pojawią się tu przepisy z nich zaczerpnięte, ale za każdym razem postaram się umieścić link do oryginalnej strony z przepisem,
  • chili to moje ukochane dziecko, mam małą hodowlę i ciągle przybywa mi nowych okazów, w mojej kuchni jedynie desery jej nie zawierają (a i to nie zawsze),
  • szyję i szydełkuję, bo to mnie uspokaja, zaczynałam w podstawówce i gimnazjum, potem było parę lat przerwy, przerywane jednym obrazkiem na rok, a po śmierci mojej instruktorki haftu z gimnazjum, całkiem przestałam i dopiero w tym roku ponownie wróciłam do starego hobby,
 To tyle przydługiego wstępu. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć bloga, który pożyje trochę dłużej niż parę postów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz