Ostra zabawa

Jak pisałam w pierwszej notce chili to moje ukochane dziecko. Niestety, jak to dziecko, jest krnąbrne i nie zawsze odwzajemnia moją miłość. Jesień w hodowli jest okresem, kiedy zaczynam zbierać ostatnie owoce i rozdzielać je do przetworzenia, aby móc się cieszyć ich smakiem także zimą. W tym roku jednak moje chili zaczęły owocować dużo później niż zwykle i jeśli jesień dopisze, to do października jeszcze jeden plon powinnam z nich zebrać. Wczoraj uzbrojona w nożyczki zaczęłam ścinać wszystkie dojrzałe, aby krzaki mogły wypuścić jeszcze nowe kwiaty. Z zeszłego roku mam jeszcze całe mnóstwo suszonej i zmielonej, więc tym razem większa część zebranych owoców została przeznaczona na pastę/sos. Ponieważ przeprowadzenie całej operacji wymaga dość dużych środków ostrożności, nie było jak robić zdjęć. W proces produkcji zaangażowałam też rodziców, bo bez ich pomocy pewnie do dziś bym siedziała w kuchni.

Żeby móc z chili zrobić idealną, gładką pastę, należy najpierw zdjąć z niej skórkę. Aby to zrobić konieczne jest jej opalenie nad ogniem. Można wykorzystać do tego piekarnik lub nadziewać po kolei papryczki na widelec i podgrzewać nad ogniem. Papryczka pod wpływem ciepła zaczyna skwierczeć, następnie pojawiają się na niej czarne plamy i skórka zaczyna strzelać. Wtedy szybko należy wrzucić ją do plastikowego woreczka lub szczelnego pojemnika i poczekać 10 minut, aż ostygnie. Po tym czasie skórka sama odchodzi. Tyle teoria.
Chili wymaga szacunku. Jej ostrości nie można lekceważyć. Jeśli chodzi o praktykę opalania i obierania chili, zachowaj odpowiednie środki ostrożności:
  1. Nigdy nie pochylaj się nad strzelającą papryką - ona ma niezwykłego cela! Choć w moim przypadku papryka strzeliła już wystudzona, z której właśnie ściągałam skórkę. Sok trafił prosto w oko. Na szczęście nie było to po raz pierwszy, więc obyło się bez paniki. Ale mimo doświadczenia i tak jest to bolesna sprawa.
  2. Przy ściąganiu papryki z widelca wstrzymaj oddech i jeśli masz wrażliwe oczy załóż okulary. Wraz z gorącem ulatują z niej opary kapsaicyny. Jak się tym solidnie zaciągniesz, to cię zatka. Twoje płuca krzykną z rozpaczy i na chwilę zamkną się w sobie. To serio nie jest przyjemne uczucie. Gdy już odzyskasz dech, szklanka mleka pomoże złagodzić pieczenie w gardle.
  3. Przy jednej papryczce stężenie kapsaicyny w powietrzu nie jest duże, ale przy obieraniu 0,5 kg warto otworzyć okno, a usta i nos zasłonić grubą, bawełnianą chustką. I koniecznie zaopatrz się w mleko lub jogurt. No chyba, że ktoś lubi pić olej lub jeść masło to też można. Opary są tak intensywne, że co jakiś czas trzeba sobie łyknąć :)
  4. Opieczona papryka puszcza dużo soku. Bez rękawiczek nie da rady. najlepiej wykorzystać lateksowe, ściśle przylegające do dłoni. W przypadku, gdy trzeba rękawiczki zdjąć (np. żeby przemyć oko), a potem wrócić do pracy, zakładamy nową parę. Założenie tej samej pary skutkuje tym, że sok może się dostać pod rękawiczkę i będzie piekło.
  5. Za mocno opieczona papryka się rozłazi. Dosłownie. I wtedy trzeba ją zeskrobywać ze skórki. 
  6. Najpierw przekrawamy papryczkę na pół i wyciągamy nasionka, dopiero potem ściągamy skórkę. Chili pozbawiona skórki jest bardzo śliska i nasionka się przylepiają gdzie tylko się da.
Powyższe środki ostrożności może nie są potrzebne przy delikatnych papryczkach, ale ja się zabrałam za Habanero, więc było dość gorąco. Obrane chili należy zmiksować blenderem. Najwygodniej użyć ręcznego, ponieważ łatwo wyłapać większe, jeszcze nieruszone kawałki. Ponieważ przy takim mieleniu kapsaicyna i sok idą w powietrze,  trzeba zadbać o to, by się dokładnie zakryć. Oprócz ust i nosa, zakrywamy też oczy i ich okolice, ja do tego wykorzystałam okulary przeciwsłoneczne - największe jakie znalazłam. Gotową pastę wlewamy do słoiczków i pasteryzujemy kilkanaście minut. Jest tak ostra, że do potraw dodaje się ją na czubeczku noża. Można ją wykorzystywać przy zaostrzaniu przecierów, zup, sosów lub dipów. 0,5 cm na nożu zastąpi całą papryczkę. A i tak w ogóle to powinnam dodać: przed użyciem skonsultuje się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każda chili niewłaściwie stosowana może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu. SERIO! Na najostrzejszych sosach często zamieszczane są ostrzeżenia, mówiące że dla sercowców zażycie grozi śmiercią.


 Ten mały słoiczek ma w sobie pastę z ok. 200g zmielonej chili Habenero i Peperoni



Jest wielkości Habanero, ale porcji z niego powinno wystarczyć na pół roku.


1 komentarz:

  1. Twoje poczynania w kuchni wymagają całej księgi na temat BHP, przydałby się także hełm spawacza ;) Instrukcja postępowania przystępna nawet dla laika, chociaż jak znam siebie to najpierw bym się zaopatrzyła w jakiś kombinezon wszystko-odporny :D

    OdpowiedzUsuń