To już ten czas...

Święta coraz bliżej i w każdym sklepie torturują ludzi "Last Christmas". Spędziłam dziś na zakupach 4 godziny. Mój kręgosłup do tej tej pory głośno wyraża swoje niezadowolenie z takiego traktowania. Wróciłam do domu obładowana jak wielbłąd w karawanie. I w ciągu tych 4 godzin, "Last Christmas" słyszałam chyba 8 razy! Jest to najbardziej znienawidzony przeze mnie utwór świąteczny.


W każdym razie przyszedł czas szykować smakołyki na święta. W tym tygodniu będzie trzeba nastawić bigos, ulepić pierogi i zrobić blok czekoladowy. Kolejna rzecz, która wymaga trochę roboty i musi być gotowa przed świętami to pierniczki. Ciasto na pierniczki powinno długo leżakować (ponoć z takiego rocznego są najlepsze - ale niby gdzie je trzymać?). Moje leżakowało dwa tygodnie, bo akurat miałam chwilę, żeby je wyrobić. Ale nie martwcie się, z tego przepisu pierniczki wyjdą idealne, nawet upieczone dzień przed Wigilią. Z reguły pierniczki wychodzą twarde i po spędzeniu kilku dni (lub tygodni) w szczelnym pojemniku, stają się zjadalne. Z moimi jest na odwrót: najpierw są super pulchne i mięciutkie, a po 3 dniach zęby na nich można połamać. Dlatego po udekorowaniu układamy je w szczelnej puszce z dodatkiem plasterków jabłka i imbiru. Wspaniale przesiąkają ich zapachem, stają się lekko wilgotne i o wiele lepsze, niż po wyjęciu z piekarnika.plastry trzeba wymieniać co 2-3 dni. No chyba że ktoś szykuje projekt dla dziecka na biologię. Ja kiedyś zapomniałam i po tygodniu pierniczki ogłosiły niepodległość.

Przepis z gatunku tych, co zawsze się udają. Porcja standardowo, jak dla wojska, więc jak ktoś ma mniejsze potrzeby, to można zmniejszyć proporcje składników.

  • 7 szklanek mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 1 szklanka płynnego miodu (ok 350 g - może być sztuczny)
  • 4 jajka
  • 1 opakowanie przyprawy do piernika
  • 5 dag margaryny
  • 1 szklanka mleka
  • 1 łyżka sody oczyszczonej
  • 3 łyżki dobrego, ciemnego kakao
Jajka ucieramy z cukrem. Margarynę roztapiamy w rondelku i studzimy. Sodę rozpuszczamy w mleku.

Wszystkie składniki mieszamy i wyrabiamy kilka minut. Ciasto jest rozlazłe, więc wkładamy je na noc (lub dłużej) do lodówki.

Stolnicę dobrze podsypujemy mąką. Z zimnego ciasta urywamy po kawałku, wałkujemy na grubość ok. 0,5 mm i wykrawamy foremkami. Gotowe pieczemy ok 10 minut w 200 stopniach.


Lukier

  • Jakikolwiek płyn chcecie (tylko nie wiem czy z alkoholem też się da :P): woda, sok z cytryny, sok z ananasa itp.
  • cukier puder w proporcji (trzy razy więcej niż płynu)
Wsypujemy cukier puder do płynu i mieszamy, mieszamy, mieszamy, aż się ładnie połączy i będzie gęste. Jakby było za rzadkie to więcej cukru pudru, jak zbyt suche, to więcej płynu (choć z doświadczenia wiem, że z reguły to pierwsze :D)

Gotowe pierniczki lukrujemy i dekorujemy według uznania.


Moje dzisiejsze. Dekorowanie podzieliłam na porcje. Po pierwsze: żeby lukier i czekolada mogły dokładnie stężeć, zanim kolejne ciastka na nich położę. Po drugie: po godzinie dekorowania nie mam już pomysłów i sił na więcej. W zeszłym roku razem z rodzicami siedzieliśmy 3 godziny i dekorowaliśmy wszystko na raz. Po drugiej już miałam ochotę wyskoczyć przez okno.

Nie wiem czy zauważyliście. U góry pojawiła się nowa zakładka: Spis Przepisów. Nie zawsze po tytule notki idzie poznać, o co chodzi i co zawiera. Zrobiłam więc taki uporządkowany alfabetyczny spis, żeby i wam się łatwiej szukało i mi sprawdzało czy przypadkiem jakiś przepis się nie powtarza. Każda pozycja w spisie jest podlinkowana. Jeśli w notce są dwa przepisy, tak jak np. dzisiaj, są one osobno wpisane.

Smacznego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz