A konia widział? To wygląda jak koń, ino że w paski!

Co prawda moja Zebra jednak do konia wcale nie podobna, ale na pewno też lepiej smakuje ;)

Długo się do tego ciasta przymierzałam. Znaczenie odbiega od moich standardowych - na szybko, z małą ilością składników, z krótkim czasem pieczenia. Z tym przepisem jest zupełnie na odwrót. A do tego wymaga dużo cierpliwości i na pewno nie nadaje się dla osób, które uwielbiają sterylny porządek. Mi co chwila coś się rozlewa, rozsypuje czy rozpada, więc kuchnia, po włożeniu ciasta do piekarnika, wyglądała jak pobojowisko. Do tego jeszcze jakimś cudem otworzyła mi się tortownica i trochę ciasta się ulało. Na szczęście nie na tyle, żeby z niego nic nie wyszło. Ale zmywania i sprzątania było sporo. Jednak efekt wart jest tych kilku niedogodności.



Zebra to ciastu z gatunku tych lekkich, mokrych, idealnych do popołudniowej kawy czy herbaty, w sam raz na niedzielne popołudnie. Najlepiej jednak zrobić rano lub dzień wcześniej, bo niestety nie należy do kategorii "na szybko".

Zebra:
  • 5 jajek
  • 1,5 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • szklanka oleju słonecznikowego
  • olejek rumowy
  • 1 szklanka coca-coli lub oranżady gazowanej
  • 2 szklanki mąki
  • proszek do pieczenia (torebka 15g)
  • kakao
Jajka ubijamy z cukrem i cukrem waniliowym na jednolitą masę. Wlewamy do nich olej, olejek rumowy i dosypujemy mąkę. Dokładnie łączymy. Ciągle mieszając dolewamy stopniowo napój. Do wymieszanej masy dodajemy proszek do pieczenia.

Masę dzielimy na dwie równe części. Do jednej dosypujemy 3 łyżki mąki, do drugiej 3 łyżki kakao.

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, a boki smarujemy margaryną. Na środek blachy wylewamy na zmianę po 3 łyżki jasnej masy i 3 łyżki ciemnej, aż do zużycia wszystkiego.


Blachę delikatnie przenosimy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy 40-50 minut (+ 5 minut z górną grzałką) - do suchego patyczka. Gotowe zostawiamy jeszcze chwilę w ciepłym piekarniku, żeby nie opadło.


Mimo moich obaw, choć pierwszy raz je piekłam, udało się znakomicie. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że wszelkie obawy o jego stopień trudności, były bezzasadne :)



Smacznego! :)

1 komentarz:

  1. Pyszotka! Dawno zebry nie robiłam, to chyba przezwyciężę lenistwo i upiekę.

    OdpowiedzUsuń