Kto się objada w Ostatki, ten piękny i gładki!

Za chwilę kończy się karnawał i koniec z tymi imprezami do rana, fontannami alkoholu i obżarstwem do nieprzytomności...

No dobra, przesadziłam. U mnie Wielki Post nie jest taki straszny jak go malują. A szczególnie, że aż tak nie wariuję w Karnawale :P Ale ostatni tydzień karnawału to czas dla mnie baaaaardzo ważny. Może dlatego, że nikt na mnie nie patrzy krzywo, kiedy bez wyrzutów sumienia objadam się faworkami, pączkami i oponkami. Wszystkie diety szlag trafia, mojej nie, bo nigdy na żadnej nie byłam. I absolutnie nie zamierzam, skoro jeść uwielbiam. Myślałam o tym, żeby podać przepis na faworki, co roku je robimy, ale w Internecie znajdziecie ich tyle, że mój jeden się jakoś niespecjalnie wyróżni. Dziś zatem będzie coś innego. Na Tłusty Czwartek każdy piecze pączki, albo jak ja szturmuje sklepy w poszukiwaniu ulubionych smaków. W Londynie Polacy wykupują cały zapas ku ogromnemu zdziwieniu Anglików, którzy nie zetknęli się jeszcze z tą tradycją. Choć jest już ich coraz mniej, w końcu powoli kolonizujemy Wyspy. Doszło już nawet do tego, że część sklepów na Tłusty Czwartek zamawia dodatkowe dostawy, żeby dla wszystkich zainteresowanych starczyło ;) No ale ja nie o pączkach przecież. Choć trochę podobne. U mnie w domu oponki zawsze były na Ostatki. Koniecznie posypane toną cukru pudru. A z oponek dodatkowo mini pączusie, bo to właśnie je najbardziej uwielbiałam. A ich największa zaleta? W 10 minut wyrabiasz ciasto, a reszta czasu to tylko smażenie, idzie naprawdę szybko! (i nie wymagają piekarnika, bo część do mojego wciąż nie doszła)


  • 0,5 kg białego sera (twarogowy chudy)
  • 2 jajka
  • ok. 0,5 kg (3 szklanki) mąki
  • 10 dag margaryny
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 15 ml spirytusu
  • 1 cukier wanilinowy (16g)
  • do smażenia: olej słonecznikowy
Ser przeciskamy przez praskę do miski. Dorzucamy resztę składników i dokładnie wygniatamy.

Stolnicę podsypujemy mąką, szklanką wycinamy kółka, a małym kieliszkiem kółka w kółkach.


Oponki smażymy na głębokim oleju, więc trzeba się liczyć, że butelka może pójść. Po to w cieście jest spirytus, żeby go nie wchłaniało podczas smażenia.

Oponki i pączusie wrzucamy na rozgrzany olej (najlepiej testować na małym pączusiu) i obracamy co minutę (one naprawdę szybko się smażą). Są gotowe, gdy mają złoty kolor.

Gorące wykładamy na papierowe ręczniki / serwetki, żeby cały tłuszcz z nich spłynął.



Wystudzone posypujemy cukrem pudrem.




Smacznego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz