Uszyj Jasia, czyli jak jedna mama została bohaterką szpitali dziecięcych

Różne rzeczy w pracy robię. Właściwie to codziennie coś innego. Jakakolwiek rutyna jest niemożliwa, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. I wierzcie mi lub nie, ale jak szefowe widzą, że siedzę na Facebooku, to wcale nie dostaję za to bury. Wręcz przeciwnie, codzienny monitoring różnych mediów, także społecznościowych, należy do moich obowiązków. W pracy PRowca każdy pomysł się liczy. Może zostanie wykorzystany, może nie, ale z pozoru banalny pomysł jest zdecydowanie lepszy, niż jego brak.

I tak, któregoś dnia przeglądając różne strony, trafiłam na wzmiankę o Uszyj Jasia. Z ciekawości zajrzałam na bloga akcji i aż coś we mnie drgnęło. Moje szefowe to mamy kilkuletnich dzieci. Koleżanka z pracy od niedawna także jest mamą. Każdej z nich temat jest bardzo bliski. Ja sama jeszcze doskonale pamiętam moje pobyty na oddziale dziecięcym szpitala, kiedy leżałam w brzydkiej sali, w szorstkiej, szaro-białej pościeli i nocami śniły mi się koszmary. Szefowe uznały, że mamy możliwości, aby akcję wspomóc, jak najlepiej potrafimy, czyli nadając jej rozgłos medialny. Im więcej osób dołączy do akcji, tym więcej oddziałów pediatrycznych uda się obszyć. Czyli więcej małych podopiecznych szpitali będzie mogło spać w kolorowej, wesołej pościeli.




Pojawią się pewnie głosy, że pościel to przecież rzecz podstawowa, szpital powinien mieć na nią pieniądze, a jeśli nie ma to powinien dostać od rządzących, a jeśli oni tych pieniędzy nie dają to... Bla, Bla, Bla... Każdy, kto używa pralki, wie, że pościel się spiera i niszczy. A szpital musi prać pościel na okrągło. Czasem jeden komplet jest prany 10-15 razy w miesiącu. Oczekiwanie, że wszystko za nas powinna robić "góra" to jak czekanie na mannę z nieba. Nic nie da, oprócz kolejnych powodów do narzekań. Zamiast tego możemy coś zrobić sami. Dać coś od siebie. I tak zrobiła Natalia, autorka Uszyj Jasia. Uszyła pierwsze poszewki i zaczęła szukać kolejnych szpitali, które ich potrzebują. I zaprosiła do akcji kolejne mamy. Od początku trwania akcji, uszyły już prawie 700 jaśków!

Akcja trwa i nie skończy się, dopóki mamy będą chciały szyć. Zapotrzebowanie na kolorowe jaśki jest ogromne. Teraz to już nie tylko oddziały dziecięce i szpitale pediatryczne, ale także hospicja i domy dziecka. Dlatego chcemy zachęcić wszystkich do udziału w niej. Obecnie akcja nabiera takiego rozpędu, że organizowane są specjalne spotkania szyciowe, na których szyte są poszewki dla konkretnego miejsca. A osoby, które nie są pewne swoich umiejętności, mogą się nauczyć, jak takiego jasia uszyć.

W sobotę, 20 kwietnia, będziemy szyć jasie dla Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Potrzebują aż 584 jaśki. IKEA Katowice podarowała na cele akcji 500 metrów materiałów, a także udostępni tego dnia swój dział jadalni. Zostaną w nim wystawione maszyny do szycia i stoły dla osób z własnymi maszynami. Od godziny 10:00 do19:00 będziemy kroić, szyć i prasować. Mamy nadzieję, że przyłączą się do nas także osoby, które przyjadą do sklepu IKEA na zakupy. Im więcej nas będzie, tym większa szansa na zrealizowanie założonego celu. Jeśli będziecie mieć chwilę w sobotę, przyjedźcie do nas, choćby tylko po to, by wesprzeć nas psychicznie. W moich zakładkach po lewej stronie bloga, umieściłam odnośnik do bloga akcji, na którym Natalia bardzo dokładnie rozpisuje kto już ile jaśków uszył oraz jakie szpitale zostały obszyte. Kiedy zobaczycie zdjęcia tych poszewek oraz zdjęcia z momentu przekazania ich szpitalowi, mam nadzieję, że także zauważycie, jak wspaniała jest to akcja. Poniżej zamieszczam link do filmu promującego "szyciowe ruszenie" w sobotę :)

 http://www.youtube.com/watch?v=V4c_qXHb_ns

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz