Badyle odbijają

Sezon się skończył. Trzeba było zrobić porządek z krzakami chili. Wszystkie zostały poobcinane ze swoich łysych gałęzi i właściwie niewiele z nich zostało. Najbardziej obcięte zostały habanero, ponieważ wątpliwe jest, żeby dały radę przetrwać zimę. główny pień odstaje z ziemi może na 4 cm. Zresztą pozostałe papryki tez tak wyglądają. Zachowane zostały jedynie te gałązki, które są świeże lub mają zaczątki liści. Po dwóch tygodniach od zabiegów widać już efekty. Pojawiają się pierwsze zawiązki nowych gałązek



Pomarańczowa marchewka - mam nadzieję, że widać :) Niestety próbowałam kilka razy zrobić zdjęcia tych pączków, ale te są najlepsze. No cóż, czego oczekiwać od kompaktu.

Dwuletnia Bird's Eye wypuszcza nowe gałązki przy samej ziemi. To jest ta sama, która już tak marnie wyglądała, jakby już szans dla niej nie było (szczegóły tutaj). W zeszłym roku tak samo odbijała, od ziemi, przez co rozrosła się na szerokość.

Tegoroczna Bird'e Eye miała obcięte wszystkie boczne gałęzie. Został długi na 20 cm pień i nic więcej. To jest ten sam gatunek, co chili powyżej. Więcej - ona jest wyhodowana z nasionek tej z górnego zdjęcia. Natomiast zupełnie inaczej rośnie. Widać już, że gałęzie będą szły wysoko. Na pewno pójdą też na boki (pod ciężarem owoców), ale nie będzie tak szeroka, jak roślinka-matka.

Tutaj pisałam o szkodnikach, które bardzo niszczą chili. W szczególności groźny dla nich jest przędziorek. Nie zrobiłam wtedy zdjęć, ale teraz udało mi się pstryknąć dwa, gdzie jest on nieźle widoczny.

Mój aparat w opcji super makro robi zdjęcia tylko w sepii, ale ważne że widać o co chodzi. Po czym poznać, że mamy przędziorka? Liście żółkną i opadają, a we wszystkich zgięciach, miejscach skąd wyrastają boczne gałęzie, są delikatne pajęczynki. Najlepiej je widać, gdy spojrzy się na papryczkę pod światło (najlepiej żarówki, bo słońce trochę oślepia). Ściąganie i płukanie wodą niewiele da. Niestety konieczna jest trucizna (kupiłam w Castoramie). Miesza się kilka ml z litrem wody i za pomocą butelki ze spryskiwaczem, rozpyla obficie na roślinę. Oczywiście przedtem usuwamy wszystkie dojrzałe owoce, a niedojrzałych nie ruszamy przez cały okres karencji - zależy od trucizny, ta stosowana przeze mnie ma 2 tygodnie. Trucizna jest na tyle skuteczna, że wszystkie pajęczynki znikają, pasożyt ginie i jest spokój. Na jakiś czas. Z tego co zauważyłam, niestety nie idzie się pozbyć przędziorka raz na zawsze. Najwidoczniej, gdzieś się u mnie cholera przechowuje. Ale po takim pryskaniu na co najmniej 2 miesiące mam spokój. Choć i tak oglądam papryki raz na tydzień, aby sprawdzić czy wszystko z nimi ok.

To jeszcze krótki kurs obrazkowy jak paprykę przygotować do mrożenia.
Z umytego owocu ucinamy czubek z gałązką.

Nacinamy na całej długości, lekko spłaszczamy, żeby rozszerzyć nacięcie i delikatnie przecinamy szypułkę.

Rozdzielamy na połówki.

Z każdej usuwamy szypułkę z nasionami. Nożem delikatnie ściągamy nasionka z szypułki, kładziemy na kartonową lub styropianową tackę i odstawiamy w ciepłe, suche miejsce. Po kilku tygodniach są gotowe, żeby je popakować do pudełek i mogą czekać na nowy sezon.

Z chili usuwamy wszystkie białe części, jeśli po wyjęciu nasion jeszcze jakieś zostały.

Mieszanka różnych gatunków, w tym habanero (stąd foliowe rękawiczki na poprzednich zdjęciach)

Papryki wsypujemy do woreczka strunowego i wkładamy do zamrażalnika. U mnie był stopniowo uzupełniany, dlatego na jego dnie już zmrożone a u góry jeszcze świeże.

Kilka ważnych uwag:
  1. Pierwszy raz z chili? Rękawiczki to podstawa. Ostry nóż też, inaczej pryśnie w oko i będzie bolało.
  2. Jeśli krzaki były pryskane, lub trzymane na balkonie/ogródku, gdzie w pobliżu jest ruchliwa ulica NAJPIERW myjemy je przez minutę zimną wodą. W ten sposób spłukujemy z nich wszelki osad. Dopiero potem odkręcamy ciepłą wodę i myjemy kolejną minutę, żeby zmyć wszelkie bakterie, które mogły pozostawić owady, pasożyty czy brudne paluchy
  3. Do mrożenia wybieramy tylko ładne, świeże owoce: bez skaz, marszczeń, plam, najlepiej świeżo zerwane z krzaka.
Do czego takiej chili można użyć? To jak z mrożonym koperkiem - do wszystkiego, do czego używa się świeżej. Ja przede wszystkim zużywam ją na Fasolową zupę z chili, którą robię bardzo często zimą, ale dodaję też do sosów, zup czy mięs. Mrożona jest dobra dla początkujących, nawet jeśli zapomni się ubrać rękawiczek, to nie będzie tak palić. Sok nie wypływa z niej tak mocno jak ze świeżej, więc też nie ma ryzyko pryskania. Jest też doskonała do przetworów. To co mi zostaje z poprzedniego zbioru wykorzystuję do kiszonych ogórków.

To by było na dzisiaj tyle :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz