Rodzice wrócili z odwiedzania rodzinnych stron przy okazji Wszystkich Świętych. A z tych odwiedzin tradycyjnie przyjechali dodatkowo obładowani: tata wędlinami i innymi mięsnymi wyrobami, mama jabłkami. Oryginalnymi, naturalnymi jabłkami. Takimi co w środku mają mnóstwo pestek, nie są pryskane pestycydami, a po ugryzieniu sok spływa po brodzie. Nic tylko się zajadać. Ale okazję trzeba wykorzystać i coś upiec. Ponieważ moje dotychczasowe szarlotki z reguły po rozkrojeniu rozdzielały się na ciasto, jabłka i kruszonkę i bez łyżeczki nie było jak się do tego dobrać, tym razem znowu postanowiłyśmy pokombinować. I wyszło: słodkie, ale nie za mocno, trzymające się w całości, pachnące cynamonem ciacho z jabłkami. AHA, żeby nie było. Choć w smaku jest delikatnie słodkie, to cukru w nim mnóstwo, więc jak ktoś ma jakieś skrzywienie pod względem ograniczania, to sorry, nie tym razem.
Spód:
- 3 szklanki mąki
- 25 dag margaryny
- 1/2 szklanki cukru
- 3 żółtka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Margarynę rozpuszczamy w garnuszku i studzimy. Pozostałe składniki wrzucamy do miski, polewamy margaryną i zagniatamy, aż się wszystko ładnie połączy. Dzielimy na 3 równe kule, układamy w misce/woreczku/czymkolwiek co można szczelnie zamknąć i chowamy do zamrażalnika na 1-1,5h. Po tym czasie zmrożone 2 kule ciasta trzemy na tarce o grubych oczkach (jak przy serniku) i wysypujemy na dno blachy wyłożonej papierem do pieczenia.
Warstwa jabłkowa:
- ok 1 kg jabłek
- 4 łyżki brązowego cukru
- cynamon
- 4 łyżki cukru pudru
Jabłka trzemy na tarce o grubych oczkach i równomiernie rozsypujemy na spód z surowych wiórków ciasta. Posypujemy cynamonem i cukrami.
Bezik:
- 4 łyżki cukru pudru
- 3-4 białka
Białka ubijamy i gdy już zaczną robić się sztywne dodajemy 4 łyżki cukru pudru i jeszcze ubijamy przez chwilę. Następnie pokrywamy nimi warstwę jabłkową.
Ostatnią kulkę ciasta trzemy na tarce o grubych oczkach i wysypujemy na białka.
Na koniec jeszcze raz posypujemy całość cukrem pudrem zmieszanym z cynamonem (proporcje 3:1).
Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 40 minut w temperaturze 220 stopni.
Jak widać wszystko pięknie się trzyma tam gdzie powinno i nic nie ucieka :)
Smacznego! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz