Z okazji 8 marca

Dzień Kobiet to według mnie święto, które należy obchodzić co roku. Jest uniwersalne i dotyczy każdego, mężczyzn również, bo przecież w ich otoczeniu pełno kobiet: ich matki, siostry, córki, koleżanki z pracy, sąsiadki. Świat bez kobiet nie istnieje, a jednak cały czas nam się wmawia, że jesteśmy gorsze, głupsze, słabsze, nie nadajemy się do tego, ani do tamtego. A my cały czas udowadniamy, że jest inaczej. Zdobywamy kosmos, wynajdujemy tratwy ratunkowe (źródło) oraz dzielimy dobę na 1000 części, żeby pogodzić życie zawodowe z rodzinnym. Coś co wielu mężczyznom wydaje się niemożliwe (bo przecież oni pracowali w pracy, więc w domu już tylko odpoczywają), dla nas jest zupełnie naturalne.




Przez przeciwników naszego święta często przytaczane są argumenty, że Dzień Kobiet to święto socjalistyczne i jak każde inne wywodzące się z PRL, powinno zostać wycofane z kalendarza. Nieznajomość historii szkodzi, bowiem już w starożytnym Rzymie na początku marca obchodzono Matronalia, związane z płodnością i macierzyństwem. Natomiast oficjalnie 8 marca jest świętem kobiet od 1910 roku, kiedy o PRL-u jeszcze nikt nic nie słyszał, bo chwilowo Polski wtedy na mapach nie było.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przeciwni kobiecym prawom mężczyźni nie są w tych osądach osamotnieni. Pół biedy, że właśnie oni tak myślą. W końcu małe móżdżki niektórych samców (np. niesłynny polski europoseł) nie potrafią pojąć, że gdyby nie kobiety, w ogóle nie byłoby ich na świecie i że to dzięki kobietom, które się nimi zajmowały (matkom, pielęgniarkom w szpitalach) i ich uczyły (przedszkolanki, nauczycielki) i tym, które wspierają ich w codziennej pracy (asystentki, sekretarki), w życiu by nie doszli do tego miejsca, w którym są teraz. 

Gorzej, że w tej nagonce na kobiety biorą udział inne kobiety, które głośno twierdzą, że nienawidzą feministek, a głównym celem kobiety jest rodzenie dzieci i posłuszeństwo mężowi, a nie robienie kariery. Moim osobistym dramatem jest to, że poznałam kilka takich osób i co dziwne, są one wykształcone i młode, a jednak tak zapalczywie nienawidzące jakichkolwiek oznak kobiecej niezależności, że naprawdę mocno się zastanawiam, co takiego wydarzyło się w ich życiu, że tak bardzo nienawidzą samych siebie. Czasem w rozmowie z nimi, po kolejnym haśle "nienawidzę feministek" mam ochotę krzyknąć całkiem niefeministycznie "to spadaj głupia krowo do garów, bo twój orzeszek i tak nie ogarnie nic więcej ponad zmywanie i zmianę brudnych pieluch". No cóż, nie krzyczę tak, bo nie jestem nimi, uważam że każda kobieta wybiera to, co uważa dla siebie za słuszne i nic mi do tego. Jej życie, nie moja sprawa.

Właśnie dlatego kocham feminizm. Bo każda z nas feministek, jak również coraz liczniejsi mężczyźni, rozumiemy że feminizm nie jest złem, a czymś zupełnie naturalnym, wynikającym z szacunku do kobiet, ich rozumu i mądrości. Akceptujemy siebie, akceptujemy swoje ciało i to, że mamy prawo do odmiennych opinii i do własnych decyzji. Są tematy, w których mamy różne zdanie, ale to jest dobre, bo ta różnorodność jest naszą siłą. Jedyne czego chcemy, to żebyśmy mogły same decydować o swoim życiu i ciele. I nie chcemy wyboru albo albo. Chcemy móc rozważać wszystkie możliwości i spośród nich wybrać tę, która najlepiej będzie pasowała do naszej aktualnej sytuacji życiowej. Nieważne czy będzie chodziło o antykoncepcję, aborcję, prawa wyborcze, karierę zawodową czy macierzyństwo. Jesteśmy równe sobie i jesteśmy równe mężczyznom, więc mamy dokładnie te same prawa i nigdy nie zgodzimy się na ich ograniczanie.

I właśnie w tym dniu chciałabym nam wszystkim życzyć właśnie tego, żeby nikt nigdy nie mówił nam, jak mamy żyć, czego nie możemy robić i mówić. Żebyśmy na swojej drodze spotykały tylko ludzi, którzy akceptują nas takimi jakimi jesteśmy. I żeby inne kobiety były dla nas wsparciem, a nie przeciwniczkami. I żebyśmy wzajemnie nie oceniały się po wyglądzie, po posiadaniu lub braku cellulitu, rozstępów, ogolonych lub nieogolonych nóg i pach. Żebyśmy mogły cieszyć się pełnią praw wyborczych i osobistych i żeby nikt nie próbował w nie wkraczać ze swoimi poglądami. Oby ten Dzień Kobiet był wyrazem naszej solidarności, nie wrogości. Bądźmy razem i pokażmy wszystkim, że z nami nie da się wygrać pogróżkami i pustymi obietnicami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz